Ostatnio, budując swoją garderobę kapsułkową, dużo zastanawiam się nad tym, jakie cechy powinna spełniać idealna spódnica minimalistyczna, czyli taka, która posłuży nam przez wiele lat i z której będziemy zadowoleni.
Minimalistyczna spódnica… czyli jaka?
Myślę, że kluczem, do znalezienia idealnej spódnicy, jest kilka czynników. Po pierwsze – jakość. Bez tego nawet najładniejsza kiecka, nie przetrwa nam próby czasu, ale to według mnie nie jedyny czynnik.
Nie muszę chyba mówić, że powinna być dopasowana rozmiarem, bo to jest oczywista oczywistość. Ale… za tym rozmiarem kryje się również drugie dno. Wyobraź sobie, że chcesz nosić spódnicę ileś lat… I tak naprawdę, mimo dbałości o siebie nie jesteś w stanie przewidzieć, czy nie schudniesz lub przytyjesz. Nawet choćby chodziło tylko o jeden rozmiar. Wiele spódnic na suwak staje się wtedy dla Ciebie bezużytecznych, gdy zmieni CI się sylwetka. O ile, jeszcze jest w miarę łatwo zmniejszyć spódnicę, gdy schudniesz. To poszerzyć spódnicę jest już trochę gorzej.
Minimalistyczna spódnica dopasowuje się do rzeczywistości
Dlatego uważam, że najbardziej minimalistyczne spódnice to te na gumce, wiązane jak gorset, czy zapinane na guziki. Z bardzo logicznych powodów – jeśli Ci przybędzie kilka kilogramów, to gumka się uciągnie. Jak schudniesz, to ściągniesz mocniej sznurki od gorsetu lub poluźniasz w odwrotnej sytuacji. A guziki… zawsze można przeszyć o kilka minimetrów w bok, więc to też ratuje w jakiś sposób, w razie co.
Kolejnym dość istotnym, choć nie zawsze występującym elementem są kieszenie. Zawsze lepiej, gdy spódnica je jednak ma, bo w lato jest wtedy gdzie włożyć telefon. Wiele lat temu kieszenie mogły być naprawdę malutkie, bo stara klawiszowa Nokia się mieściła, a dzisiejsze smartfony wymagają już więcej miejsca.
Skład materiału ma znaczenie!
Jeszcze kolejną składową idealnej spódnicy jest na pewno jest materiał – im bardziej naturalny, tym lepiej. W dzisiejszych czasach, coraz więcej ludzi <całe szczęście> odchodzi od syntetycznych materiałów, typu poliester. Z naturalnych popularnych materiałów mamy do dyspozycji bawełnę, wiskozę (z naturalnego surowca, choć obrabiany chemicznie), len, rzadziej wełna, włókno konopne. Dużym plusem materiałów naturalnych jest to, że gdy Ci się znudzą – możesz je pofarbować na inny kolor niedużym kosztem (3-4 zł).
Oczywiście to ma swoje ograniczenia:
- trzeba patrzeć na skład procentowy tkaniny, żeby nie było zbyt dużego procentu syntetycznego dodatku – przeważnie nie więcej niż 20%, bo się nie zafarbuje. Na przykład: 95% bawełny : 5% elastanu jest okej, ale gdyby już było go 25% to jest wysokie ryzyko, że się nie uda. Nigdy nie ma 100% pewności, czy się uda, ale można obliczać prawdopodobieństwo.
- nie pofarbujesz z ciemnego koloru na jasny, a zgodnie z zasadami mieszania kolorów mogą Ci wyjść różne “brudne” odcienie, zawsze w najgorszym przypadku możesz pofarbować na czarno 😉
- to nie jest metoda w 100% przewidywalna, ale daje dużą dozę prawdopodobieństwa, że będziesz musieć wymieniać spódnicy tylko dlatego, że nie podoba Ci się jej kolor.
Moja minimalistyczna spódnica z ciucholandu z naturalnego zamszu, biała bluzka z wiskozy i ręcznie robiona torba z upcyclingu
Co jeśli trafię na idealną spódnicę w SH, ale nie odpowiada mi jej kolor?
Oczywiście najlepiej jest oczywiście budować w swojej garderobie spójną bazę kolorystyczną, ale np. kupując w secondhandach, trudno jest to zawsze przewidzieć. Czasem robi się te wyjątki, jeśli spódnica jest naprawdę idealna i da się ją pofarbować. Generalnie polecam polubić się z farbowaniem tkanin, bo jest łatwa do nauczenia się metoda i daje dużo frajdy. Jest też w dużej mierze less waste, bo można ocalić wiele ciuchów.
Co można znaleźć w ciucholandzie? Skarby!
Jeśli chodzi o krój spódnicy, to dobieramy go po prostu do swojej sylwetki. Jest sprawa totalnie indywidualna. Generalnie myślę, że wszystko, co dotyczy dobierania kroju do sylwetki zostało już w internecie napisane. U mnie np. to wygląda tak, że jestem raczej niska (162 cm wzrostu). Jestem też dość szczupła. Z tego względu dziwnie wyglądam w spódnicach bombkach i bardzo rozkloszowanych spódnicach, które uwydatniają moje raczej chude nogi. Dlatego najlepiej mi w dopasowanych spódnicach ołówkowych, albo takich które zwisają luźno.
Podsumowując, moim zdaniem najbardziej minimalistyczna spódnica jest:
- z naturalnego włókna
- w ulubionym kolorze
- z kieszeniami mieszczącymi smartfona
- na gumkę, wiązana lub na guziki
- w kroju, który podkreśla Twoją sylwetkę
Więcej moich łupów ciuchowych i podsumowań, jeśli chodzi o szafę na moim Instagramie.
Daj znać w komentarzu, czym kierujesz się, szukając idealnej spódnicy?
Pozdrawiam cieplutko 🙂
I genuinely prize your piece of work, Great post.
Thank You so much!